Krucjata o ocenę
Istotne, nieistotne.
Mamy pewnego
człowieka, któremu chcemy zaproponować rezygnację z dwóch
różnych rzeczy lub czynności. Na przykład weźmy fanatyka
religijnego. Gdy powiemy mu, zrezygnuj z uczestnictwa w jakimś
rytuale, będzie się zaciekle bronił uznając go za bardzo istotny
element tradycji. Natomiast gdy zaproponuje się mu rezygnację z
czegoś bardziej ulotnego jak moralność, to przy odpowiedniej
argumentacji można uzyskać pewne odstępstwa i kompromisy. Nawet
bez zewnętrznego przymusu dane osoby stanowczo respektują rytuały,
a małe odstępstwa od zasad życia spokojnie akceptują.
Coś jest takiego w
rytuałach, zwyczajach, konwencjach, że stają się dla nas cnotą
którą bronimy, a rzeczy mniej określone jak honor, moralność,
duchowość, wiedza, są elementami przy których nasz relatywizm ma
już duże pole do popisu. Te drugie nie mając wyraźnych granic,
wyraźnych form, narażone są na nasze subiektywne spojrzenie i
przez to bez większych wyrzutów sumienia mogą być przez nas
samych modyfikowane. Te pierwsze stanowiąc konkretny rytuał,
społeczny szablon, są chronione jako identyfikator, jak
przysłowiowy proporzec z dawnych bitew.
To samo zachowanie
widzimy podczas prób zmian w naszego systemu edukacji.
Rytuałem religijnym
jest tu ocena. A moralnością i duchowością jest wiedza.
Gdy chcemy zmienić
religijny rytuał ocen szkolnych to podnosi się larum, jakbyśmy
atakowali świętość nad świętości. Głośno kontestujemy
argumenty osób, które chcą zmian. Wyzywamy te osoby od heretyków.
I gdybyśmy mogli, to niechybnie spalilibyśmy ich na stosie.
Oceny są uświęconym
rytuałem, może nie starym, ale rytuałem. Być może tak samo
starym jak choinka ze świerku z świecidełkami stawiana w naszych
pokojach w święto Bożego Narodzenia.
Nie chcemy
zrezygnować z ocen, tak samo jak nie chcielibyśmy zrezygnować z
choinki.
A wiedza, którą
mamy zdobywać w szkole?
Cóż.
Wiedzę przecież
można zmodyfikować. Można od czasu do czasu zmienić podstawę
programową, można inaczej interpretować fakty, zgodnie z trendami
społecznymi czy politycznymi. Wiedza, przecież nie ma tak wyraźnych
ram jak rytuał, ocena czy choinka.
I akceptujemy teraz,
że duchowość, refleksja związana z przesileniem zimowych zmieniła
się radykalnie przez tysiąc lat, od słowiańskiej nadziei na
zbliżającą się wiosnę po przekroczeniu najdłuższej nocy, po
nadzieję na wiosenne zmartwychwstanie po narodzinach w grudniową
noc.
Zmiana tych
elementów nieokreślonych nam nie przeszkadza.
Ale rezygnacja z
wycinania świerków w dobie ekologicznego patrzenia na świat byłaby
czymś niepojętym.
Dlatego tak mocno
bronimy ocen. Bo są naszym religijnym rytuałem w szkole. Są
jedynie atrybutem naszej edukacyjnej wiary. I jesteśmy w stanie
wywołać nawet wojnę „religijną” z osobami, które mają
czelność podnieść rękę na naszą uświęconą ocenę.
Chcąc pozostawić
święte oceny, jesteśmy w stanie zrezygnować z pewnej wiedzy,
zmniejszając lub modyfikując podstawę programową. Bo wiedza, tak
jak duchowość i moralność nie ma wyraźnych kształtów, o które
można się bić.
Marcin Stiburski
Szkoła Minimalna
Szkoła Minimalna