Posty

Punkt szkolny - realna Szkoła Minimalna

Obraz
Minimalna podstawówka - Minimalne Liceum Co zrobić, aby zamknąć szkołę w 10% czasu i mieć MAKSYMALNIE DUŻO czasu na pasje? Napisałem jakiś czas temu tak: CO SZKODZI W SZKOLE? "Tylko swobodny, nieskrępowany wzrost czegokolwiek, kogokolwiek doprowadza do powstania piękna. Piękno, które potrafi naturalnie wzrastać, jest naturalną konsekwencją przyrody, leniwej przyrody. Piękno pojawia się w działaniach dziecka, i mogło by tak być dalej, ale niestety na scenę tego dziecka wkracza coś co zaburza motywację wewnętrzną, niszczy ciekawość i kreatywność. Pojawia się szkoła. W szkole pojawia się LĘK i zanika PIĘKNO ." Dlatego powstaje nie szkoła, a punkt szkolny Szkoły Minimalnej. Sam punkt szkolny w formie tu prezentowanej jest testem bojowym takiej formy edukacji. Jak się sprawdzi, warto będzie go skalować, powielać. Tak, aby idea Szkoły Minimalnej zataczała coraz to szersze kręgi i uwalniała uczniów ok LĘKU, który funduje im obecnie szkoła systemowa. Jestem 52 latkiem, któ

Marzenia lotu z gniazda

Obraz
O czym marzy dzisiejsza młodzież. Każde pokolenie winno mieć swoje marzenie. Gdy go nie ma jest dół psychiczny. To marzenie pcha nas do przodu, daje energię. W obecnym pokoleniu młodych ludzi brakuje marzenia, idei która pchałaby ich w przyszłość. Być może jestem na to ślepy. Wcześniej były takie: dorobienie się do standardów zachodu, wyzwolenie z komuny, eksploracja kosmosu, odbudowa kraju po wo jnie, wygranie wojny, wyzwolenie się spod zaboru. Młodzież musi się zbuntować przeciwko nam i wybrać sobie jakiś swój cel, w który zacznie wierzyć i o nim marzyć. Obecnie wśród młodzieży wyczuwa się apatię i obecna jest myśl, że Świat jest już ułożony, zapchany, wypełniony wszystkim co było wcześniej. Starsze pokolenia żyjąc coraz dłużej nie chcą umierać dla młodzieży, robiąc miejsce dla kolejnych pokoleń. Brakuje obecnie w naszym społeczeństwie odpowiednika „Dzikiego Zachodu” lub „Przestrzeni Za Oceanami Wielkich Odkryć Geograficznych”. Tego typu przestrzenie są w każdej

MEN = konserwator zabytków

Obraz
Gdy czasami oglądałem zdjęcia zamku Neuschwanstein i zastanawiałem się nad historią jego powstania, uderzała mnie jedna niepokojąca myśl. Ten zamek nigdy by nie powstał w czasach współczesnych, nawet gdybyśmy dysponowali odpowiednimi środkami. Otóż, obecnie główną przyczyną przeszkadzającą powstaniu takiego budynku, byłby konserwator zabytków. Zamek Neuschwanstein powstał w swojej obecnej formie, dzięki dziesiątkom modernizacji i wyburzeń, bez szacunku dla dawniejszych form. Obecnie zamek jest już chroniony przez konserwatora zabytków i od tego momentu już się nie zmienia i o dziwo nam się podoba. Drugi obszar, który mnie interesował to polska ortografia. Jako uczeń zastanawiałem się dlaczego mamy te różne znaki dla tych samych dźwięków i jako młody rewolucjonista chciałem to wszystko uprościć do jeszcze większego podobieństwa fonetycznego, jak Brunon Jasieński w „Mańifeście w sprawie ortografji fonetycznej”. Bo przyglądając się publikacjom o historii polskiej ort

Suszona Szkoła jak odżywcze rodzynki

Obraz
Suszenie rodzynek. Gdyby tak nauczyciel w szkole spełnił jedynie tyle to co musi uczeń. Taki strajk włoski, ale z korzyścią dla dzieci. Czyli 24, 25, 25, 31, 31, 26, 29, 25, 19 tyle 45 minutowych odcinków od 4 klasy SP, do 4 klasy LO wynikające z ramowych planów nauczania. To byłoby realizowane w dzienniku. Teraz obkurczając, zakładając 51% frekwencję obowiązkową potrzebną do kwalifikacji, wycho dziłoby w każdym roku obowiązkowych 45 minutowych lekcji odpowiednio: 13, 13, 13, 16, 16, 14, 15, 13, 10. Co po przeliczeniu na godziny zegarowe i podzieleniu przez 5 dni w tygodniu, dałoby odpowiednio odpowiednią ilość godzin zegarowych z nauczycielem, czyli 1,95, 1,95, 1,95, 2,4, 2,4, 2,1, 2,25, 1,95, 1,5 godzin zegarowych dziennie od 4 SP do 4 LO. Czyli jak by to wyglądało realnie. Lekcje byłyby rozrysowane wszystkie zgodnie z ramowym planem nauczania, ale bez przerw. Oczywiście 49% zajęć sam nauczyciel siedziałby w klasie bez uczniów, którzy mogliby być nieobecni i us

Zaoranie systemu edukacji

Obraz
Orzemy system. Nie zostaje nic, a po bronowaniu mamy wyrównaną równą ziemię. Możemy teraz zasiać cokolwiek, gdziekolwiek. Mamy jedynie warunki brzegowe w postaci dziecka, które staje się młodzieżą, a później dorosłym i związaną z tym wiedzę z zakresu psychologii rozwojowej. Dodajmy to tego fizjologię rozwojową oraz neurologię rozwojową. Mamy komplet wiedzy o duszy i ciele w tym czasie rozwoju człowieka. Czyli zaoraliśmy wszystko i mamy fakty rozwojowe. I zaczynamy sadzić nową szkołę. Mamy do dyspozycji wiek dziecka od 0 do 18 lat. Później zakładamy, że samodzielny, dojrzały człowiek podejmie kluczowe i krytyczne decyzje o swoim losie i wybierze szkolenie zawodowe, czy to branżowe, czy techniczne, czy licencjackie, czy magisterskie. Załóżmy, że pierwsze 3 lata dziecko potrzebuje jedynie czułości swoich rodziców. W takim razie zostaje nam lat 15 do zasiania na nowo. Mamy okres przedszkolnej ciekawości i żywiołowości, charakteryzujący się bardzo szybkim przysw

Krucjata o ocenę

Obraz
Istotne, nieistotne. Mamy pewnego człowieka, któremu chcemy zaproponować rezygnację z dwóch różnych rzeczy lub czynności. Na przykład weźmy fanatyka religijnego. Gdy powiemy mu, zrezygnuj z uczestnictwa w jakimś rytuale, będzie się zaciekle bronił uznając go za bardzo istotny element tradycji. Natomiast gdy zaproponuje się mu rezygnację z czegoś bardziej ulotnego jak moralność, to przy odpowiedniej argumentacji można uzyskać pewne odstępstwa i kompromisy. Nawet bez zewnętrznego przymusu dane osoby stanowczo respektują rytuały, a małe odstępstwa od zasad życia spokojnie akceptują. Coś jest takiego w rytuałach, zwyczajach, konwencjach, że stają się dla nas cnotą którą bronimy, a rzeczy mniej określone jak honor, moralność, duchowość, wiedza, są elementami przy których nasz relatywizm ma już duże pole do popisu. Te drugie nie mając wyraźnych granic, wyraźnych form, narażone są na nasze subiektywne spojrzenie i przez to bez większych wyrzutów sumienia mogą być przez nas samych m

Nuda na KIWKO

Obraz
KIWKO Siedzę sobie na lekcji w technikum, na przedmiocie który bardzo mnie interesuje. Konstrukcja i Wytrzymałość Kadłubów Okrętowych – KIWKO. Dziwnie to brzmi, ale bardzo lubię ten przedmiot. Siedzę i specjalnie zachowuję się niegrzecznie licząc na to, że prowadzący zajęcia weźmie mnie do odpowiedzi. Próbuję cały czas sprowokować nauczyciela do reakcji. Jest twardzielem i próbuje mnie ignorować, lecz ja nie daję za wygraną. W końcu nauczyciel nie wytrzymuje moich prowokacji i wywołuje mnie do tablicy. Staję tu kolejny raz, mając za sobą już kilka zwycięskich potyczek. Nauczyciel rzuca mi zaciekle kolejne pytania, a ja na nie ze swadą i spokojem odpowiadam, patrząc bezczelnie w oczy nauczycielowi. Próbuje on pytań pomocniczych, rozszerzonych i nic, na wszystkie spokojnie odpowiadam. Bardzo lubię ten przedmiot, bardzo mnie on ciekawi, podręcznik mam już dawno cały przestudiowany. Ale w nauczycielu widzę wściekłość, gdy kolejny raz odpowiadam bezbłędnie. A mnie ta j

Behawior OCENY

Obraz
Drugi rok okrętowego na PG. Za chwilę wylecę ze studiów na polibudzie. Jeżeli nie znajdę sobie kolejnych, armia weźmie mnie w swoje ramiona. Wchodzę do dziekanatu licząc na załatwienie formalności. Wita mnie zawsze nieprzyjemna dla studentów pani w dziekanacie, której oznajmiam że chciałbym porozmawiać z dziekanem. Na szczęście jest i okazuje się że nie jest zajęty. Zaprasza mnie do swojego gabinetu. Niepewny siebie wchodzę. A na to dziekan zwracając się do mnie „panie Marcinie proszę usiąść”, wskazuje mi jedną ze skórzanych sof. Przysiadam na skraju. A on spokojnie mówi do mnie „proszę się swobodnie rozsiąść”. Cały spocony, nie wiem o co mu chodzi, skąd u niego taka uprzejmość, zna przecież moją kryzysową sytuację i grożące mi konsekwencje. Niepewnie opieram się o oparcie skórzanej sofy, a dziekan strzela do mnie dalej z grubej rury. „Czego się Pan napije, kawa czy herbata”. Te słowa totalnie mnie rozbijają. Przyzwyczajony jestem to kontaktów bardzo formalnych w r

Gra przeciwieństw

Obraz
Po co? - Gra przeciwieństw. Jedna grupa dzieci z piątej klasy zagadała mnie jak to się stało, że byłem w telewizji? Czy można tam jakoś zadzwonić i się wprosić? Odpowiedziałem, że to nie ode mnie zależało, lecz sami dziennikarze z telewizji mnie tam zaprosili. Gdy się spytali dlaczego, odpowiedziałem że napisałem kilka kontrowersyjnych tekstów o szkole i umieściłem je w internecie, i że ludzie za częli o nich rozmawiać. A co tam napisałem, dopytywali. Jeden z uczniów sam wyprzedził i powiedział, że chcę zlikwidować świadectwo z paskiem. I tu zaczyna się rozmowa ze zdziwionymi uczniami. A po co likwidować świadectwo z paskiem, za który mam nagrodę w postaci nowego telefonu? - pyta jedno z nich. Gdy pytam, czy możesz dostać taki nowy telefon bez świadectwa, widzę na twarzy totalne niezrozumienie. Ciągnąc temat mówię, że tak naprawdę marzę o likwidacji wszystkich ocen, aby dzieci uczyły się bez ocen. Zdziwienie uczniów przechodzi na kolejny poziom. Padają słowa: „A

Czołganie się w błocie

Obraz
Przymus VS dobrowolność. Czy kochasz czołganie się w błocie? Jeżeli szkoła ma w podstawie programowej zapisane czołganie się ucznia w błocie i to czołganie jest super wartością społeczną, którą ustawodawca chce wykształcić w populacji, to aby do tego przekonać uczniów, musi mieć odpowiednie narzędzia. Spokojnie możemy założyć, że dużej części uczniów takie czołganie nie będzie się podobać, choć pewnie znajdą się wyjątki, które to pokochają. Aby przekonać niezdecydowanych, szkoła wymyśla sobie narzędzia przymusu, baty, pałki elektryczne, zestaw krzyków, inwektyw. Narzędzia te sprawiają, że niezdecydowani, nie rozumiejąc istoty czołgania w błocie, wykonują je ze strachu przed konsekwencjami. Subtelniejszymi narzędziami przymusu są oceny, będące symboliczną nagrodą i karą. Stworzyliśmy mit wartości tej symbolicznej oceny, w który część społeczeństwa uwierzyła jak w jakąś religię. Dawniej sami rodzice, mając duże zaufanie do szkoły, wspomagali w przekonywaniu n

System działa bo się zazębia.

Obraz
Za mało, za mało, za mało. Dwie klasy uczone przeze mnie tak samo. Dwie klasy czwartoklasistów. Obie o podobnym potencjale. W obu dzieci lubią matematykę, cieszą się gdy jest zastępstwo z matematyki, witają mnie rano słowami "fajnie że dziś będzie matematyka". W obu klasach nie zadaję prac domowych, w obu dzieci hurtowo chodzą do tablicy, w obu lubią bawić się matematyką. Oczywiście nie w 100% populacji, bo byłoby zbyt cukierkowo. Są pojedyncze osoby, które nie mają tyle zapału co koledzy. Niby nie można dostrzec żadnych różnic. Różnice pojawiły się na wywiadówce. Jedni rodzice w jednej z grup ze zrozumieniem obserwują moje poczynania, cieszą się z tego że dzieci lubią matematykę, że nie są do niej zrażone. Jednak w drugiej grupie pojawia się zgrzyt. Gromkim głosem oznajmia się, że dzieci nic nie umieją, że nic nie pracują w domu, że mają za dobre oceny, czyli 6, że rodzice boją się jak pójdzie egzamin ósmoklasisty za cztery i pół roku. Tak, mow