Zaoranie systemu edukacji

Orzemy system.

Nie zostaje nic, a po bronowaniu mamy wyrównaną równą ziemię.

Możemy teraz zasiać cokolwiek, gdziekolwiek.

Mamy jedynie warunki brzegowe w postaci dziecka, które staje się młodzieżą, a później dorosłym i związaną z tym wiedzę z zakresu psychologii rozwojowej. Dodajmy to tego fizjologię rozwojową oraz neurologię rozwojową. Mamy komplet wiedzy o duszy i ciele w tym czasie rozwoju człowieka.

Czyli zaoraliśmy wszystko i mamy fakty rozwojowe.

I zaczynamy sadzić nową szkołę.

Mamy do dyspozycji wiek dziecka od 0 do 18 lat. Później zakładamy, że samodzielny, dojrzały człowiek podejmie kluczowe i krytyczne decyzje o swoim losie i wybierze szkolenie zawodowe, czy to branżowe, czy techniczne, czy licencjackie, czy magisterskie.

Załóżmy, że pierwsze 3 lata dziecko potrzebuje jedynie czułości swoich rodziców. W takim razie zostaje nam lat 15 do zasiania na nowo. Mamy okres przedszkolnej ciekawości i żywiołowości, charakteryzujący się bardzo szybkim przyswajaniem. Mamy okres socjalizacji, okres określania tożsamości, okres nabierania szlifów.

Chcemy, aby szlify człowiek uzyskał mając 18 lat swojego życia, aby w sposób dojrzały dokonywał wyborów.

Co należałoby zagwarantować młodemu człowiekowi, aby efektywnie, w zgodzie ze swoim urodzeniowym potencjałem, rozwinął się w pełni i nie nabył dodatkowych blokad?

Czy jak nie zaczniemy budować od nowa nie szanując autonomii młodego człowieka, to czy nie wybudujemy ponownie tego co mamy obecnie?

Pytanie brzmi tak: „Czy my ufamy młodemu człowiekowi?”

Czy jednak zachowujemy się jak nauczyciel wzrostu zboża, który wie lepiej jak ma ziarno zboża kiełkować, wie lepiej jak to ziarno ma zapuszczać korzenie, wie lepiej jak to ziarno ma wytwarzać łodygę i liście.

Całą dotychczasową szkołę zbudowaliśmy na przekonaniu, że wiemy lepiej i że dzieci i ryby głosu nie mają. A może jednak podczas ich własnego wzrostu, to tylko one powinny decydować jak ten wzrost powinien wyglądać, tak jak o swoim wzroście decyduje wyłącznie ziarno.

Zdecydowana większość znanych pedagogów, których cytujemy mówi o podmiotowości dziecka, jako o podmiotowości małego człowieka. Niby wszyscy to słyszymy, ale czy słuchamy.

Niestety łapiemy się cały czas w pułapce naszej próżności. Przecież wiemy lepiej, przecież jesteśmy doświadczeni i już znamy swój własny wzrost z swojego ziarna. Swędzi nas ręka lub język, aby kolejny raz zwrócić uwagę lub poprawić wzrost kolejnego pokolenia ziaren.

Ale nic i nikt nie zmieni natury.

Ziarna zawsze wyrastają same. My co najwyżej możemy przygotować im lepsze warunki do SAMODZIELNEGO wzrostu. I nic ponadto nie możemy i nie powinniśmy zrobić.

Chyba, że naszym celem jest ZASZKODZIĆ.


Marcin Stiburski

Popularne posty z tego bloga

Świadectwo z czerwonym paskiem

Petycja ONLINE i petycja dla urzędu MEN

Co szkodzi w szkole?