Podwyżka
Wpada czarodziejka i
dla 700000 nauczycieli dorzuca do pensji 1000 zł, co jest
sumarycznie kwotą 8,4 mld rocznie w budżecie państwa
polskiego.
Wszyscy fetują zwycięstwo, nauczyciele świętują godne życie, rodzice nie martwią się przyszłością swoich dzieci, dyrekcje szkół nie martwią się wakatami w swoich placówkach, a uczniowie w pełni szczęścia mogą dalej realizować dotychczasową podstawę programową.
Cud miód.
Ale...
Czy 1000 zł więcej miesięcznie w pensji zmieni metodologię pracy nauczyciela?
Czy zlikwiduje wystawianie dziesiątek ocen w półroczu?
Czy zlikwiduje pogoń za średnią i świadectwa z paskiem?
Czy 1000 dla każdego nauczyciela wycofa szkoły z tworzenia rankingów porównujących placówki?
Czy to także spowoduje, że znikną zadania domowe?
Czy to przyczyni się do partnerskiego, holistycznego traktowania ucznia?
Czy przełoży się to na realny wpływ rad rodziców i samorządów uczniowskich na kształt ich własnych szkół?
Czy te 1000 zł do comiesięcznej pensji, będzie jedynie zaspokojeniem pewnego nienasycenia samych nauczycieli, owszem potrzebnego jak każdemu człowiekowi, ale czy to spowoduje zmianę jakościową w polskiej szkole?
Czy podwyżka pensji zmieni cokolwiek w polskiej szkole?
Kto jest w niej ważniejszy?
Nauczyciel?
Czy uczeń?
Wszyscy fetują zwycięstwo, nauczyciele świętują godne życie, rodzice nie martwią się przyszłością swoich dzieci, dyrekcje szkół nie martwią się wakatami w swoich placówkach, a uczniowie w pełni szczęścia mogą dalej realizować dotychczasową podstawę programową.
Cud miód.
Ale...
Czy 1000 zł więcej miesięcznie w pensji zmieni metodologię pracy nauczyciela?
Czy zlikwiduje wystawianie dziesiątek ocen w półroczu?
Czy zlikwiduje pogoń za średnią i świadectwa z paskiem?
Czy 1000 dla każdego nauczyciela wycofa szkoły z tworzenia rankingów porównujących placówki?
Czy to także spowoduje, że znikną zadania domowe?
Czy to przyczyni się do partnerskiego, holistycznego traktowania ucznia?
Czy przełoży się to na realny wpływ rad rodziców i samorządów uczniowskich na kształt ich własnych szkół?
Czy te 1000 zł do comiesięcznej pensji, będzie jedynie zaspokojeniem pewnego nienasycenia samych nauczycieli, owszem potrzebnego jak każdemu człowiekowi, ale czy to spowoduje zmianę jakościową w polskiej szkole?
Czy podwyżka pensji zmieni cokolwiek w polskiej szkole?
Kto jest w niej ważniejszy?
Nauczyciel?
Czy uczeń?