O czym marzy dzisiejsza młodzież.
Każde pokolenie winno mieć swoje marzenie. Gdy go nie ma jest dół
psychiczny. To marzenie pcha nas do przodu, daje energię. W obecnym
pokoleniu młodych ludzi brakuje marzenia, idei która pchałaby ich w
przyszłość. Być może jestem na to ślepy. Wcześniej były takie:
dorobienie się do standardów zachodu, wyzwolenie z komuny, eksploracja
kosmosu, odbudowa kraju po wojnie, wygranie wojny, wyzwolenie się spod zaboru.
Młodzież musi się zbuntować przeciwko nam i wybrać sobie jakiś swój cel, w który zacznie wierzyć i o nim marzyć.
Obecnie wśród młodzieży wyczuwa się apatię i obecna jest myśl, że Świat
jest już ułożony, zapchany, wypełniony wszystkim co było wcześniej.
Starsze pokolenia żyjąc coraz dłużej nie chcą umierać dla młodzieży,
robiąc miejsce dla kolejnych pokoleń.
Brakuje obecnie w naszym
społeczeństwie odpowiednika „Dzikiego Zachodu” lub „Przestrzeni Za
Oceanami Wielkich Odkryć Geograficznych”. Tego typu przestrzenie są w
każdej generacji eksplorowane przez młodych, to o tych przestrzeniach
młodzi dyskutują i marzą.
Dziś, robią to po części w
przestrzeni „Wirtualnego Świata”, ale ten świat jest obok i czasami się z
niego wylogowują i dostrzegają świat w którym realnie istnieją. To
tworzy mechanizm uzależniający i ucieczkowy, który jest jedynie częścią
całego świata. To nie „Dziki Zachód” będący nim cały czas, w całej
przestrzeni.
Patrząc na historię widzimy, że to zawsze młodzi
byli najbardziej aktywni w różnych „Dzikich Zachodach”, to młodzi
kolportowali ulotki w PRL-u. To młodzi jeździli na rynek w Berlinie
Zachodnim.
Dziś młodzi popadli w apatię. Nawet politycznie nie są aktywni.
Tylko czy te okoliczności są wynikiem naszych dorosłych działań, czy
wynikają z ogólnoświatowych trendów? Ale wydaje mi się, że to my
dorośli, zbyt mocno określiliśmy świat dzieci i młodzieży, zbyt mocno
doprecyzowaliśmy, każdy szczegół ich życia, korzystając ze zdobyczy
technologicznych. I przez lata pozbywaliśmy ich naturalnej odwagi w
eksploracji. Zaczyna się niewinnie, od nie brudź się, od nie wspinaj, od
nie oddalaj się, od ciągłej nadkontroli. I wtedy po latach usycha w
młodych chęć eksploracji i snucia marzeń.
Czy dziś nakręcono by
filmy „Stawiam na Tolka Banana”, „Siedem stron Świata”, „Dziewczyna i
chłopak, czyli heca na 14 fajerek”. W tych historiach dzieci i młodzież
samodzielnie eksplorują świat, walczą o jakieś ideały. Czy w wersjach
dzisiejszych bohaterowie nie byliby na smyczy swoich rodziców?
Dziś z tych historii pozostałaby farsa, gdybyśmy włączyli swoją
nadkontrolę i przeszkodzili młodym samodzielnie doświadczać
rzeczywistości.
I przez to, że kontrolujemy rzeczywistość
młodych, uciekają oni w rzeczywistość wirtualną, gdzie są większymi
specjalistami od nas. Tylko niestety rzeczywistość wirtualna nie jest
kompleksowa, jak cały „Dziki Zachód”. Rzeczywistość wirtualna jest
obecnie jeszcze zależna od tej rzeczywistej rzeczywistości. I
przeskakiwanie z jednej do drugiej frustruje. A gdy frustracji jest za
dużo, to umierają marzenia.
Dlatego dajmy więcej wolności w
rzeczywistym świecie młodym, aby mogli kompleksowo odkrywać swój „Dziki
Zachód” na pograniczu świata rzeczywistego i wirtualnego lub jakikolwiek
inny, którego my nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
Może czas rozważyć obniżenie wieku pełnoletności o rok lub dwa. Przecież
w wielu kulturach samodzielność społeczna zaczynała się dużo wcześniej.
Może byłaby nieporadna, ale miała szansę rozkwitać. I dziś zamiast
zaradnych 14-latków, mamy niezaradnych 30-latków, coraz bardziej
uzależnionych o nas i coraz bardziej sfrustrowanych.
A wystarczy tylko w odpowiednim momencie oddać młodym sprawczość.
Bo młody człowiek marzy przede wszystkim o wolności.
Wolności od reguł Starego Świata.
Marcin Stiburski