Pokochaj ocenę 2


Przestań marnować czas w liceum, pokochaj dwójkę.

Koniec szkoły średniej, czas po maturze, to czas do którego większość rodziców z niecierpliwością odlicza każdy dzień edukacji ich dziecka. To dzień katharsis. Dzień oczekiwany, dzień zdjęcia brzemienia użerania z polskim systemem edukacji. Często gdy rodzice mają dwoje lub więcej dzieci czekają jeszcze mocniej na maturę kolejnego dziecka, gdy już doświadczyli ulgi po maturze pierwszego. Szkoła jest odbierana jako gułag, w którym ich dzieci muszą odpracować jakiś niezrozumiały grzech pierworodny.
Ciekawe jest też inne spostrzeżenie. Zauważył to Marek Szczepański opisując w swoim komentarzu szkołę średnią tak: „liceum jako stratę czasu, która tylko przeszkadza w przygotowywaniu się do matur po lekcjach”.
Dlaczego szkoła przeszkadza w nauce?
Sam większość wiedzy zdobyłem wbrew szkole, a nie dzięki jej. Widać, że nie tylko ja twierdzę, że szkoła przeszkadza w nauce. Przeszkadza, choć z założenia ma pomagać w zdobywaniu nauki.
Czy musi szkoła przeszkadzać w nauce?
Jak mogłaby wyglądać szkoła, która w sposób minimalny przeszkadza w nauce, a jednocześnie zadowala władze kuratoryjne?
Chodzi mi po głowie obraz liceum, liceum minimalnego.
Liceum, które chętnie bym założył.
Czy byliby chętni na naukę w takim liceum?
W poprzednich postach już obraz takiego liceum kreśliłem, ale wydaje się że można zrobić to kolejny raz.
Zacznijmy od tego, że do rekrutacji na studia w Polsce uwzględniana jest jedynie ocena z matury. Żadna inna ocena z półrocza, żadna średnia nie jest brana pod uwagę. Jedynie ocena z matury.
A gdyby tak nie zwracać uwagi na wartość oceny 2 i taką dwójkę pokochać.
Pokochać dla potrzeb kuratorium.
Dlaczego?
Można byłoby określić w takim liceum podstawę programową ogołoconą do poziomu oceny 2. Ale musielibyśmy zaakceptować też tą ocenę. Pokochać dwójkę. Wówczas, mało się uczymy, łatwo zaliczamy i na każdym świadectwie otrzymujemy same dwójki.
I świadectwo ukończenia liceum też będzie zawierać same dwójki.
I co najważniejsze, świadectwo takie dopuszczałoby do zdania matury.
Ale nie o niski poziom nauki tu naprawę chodzi. Chodzi mi o stworzenie przestrzeni, maksymalnej przestrzeni na maksymalną naukę. Całą resztę, która przeszkadza w nauce mamy z głowy za ocenę 2, a to co chcemy na maksa na maturze, uczymy się sami, mając do dyspozycji dużo więcej czasu.
Przecież nie chcemy marnować cennego czasu młodości.
Jest wiele innych przyjemniejszych rzeczy, na które w młodości warto ten czas poświęcić.
 
Marcin Stiburki - Szkoła Minimalna

Popularne posty z tego bloga

Świadectwo z czerwonym paskiem

Petycja ONLINE i petycja dla urzędu MEN

Co szkodzi w szkole?