Dupochron

Dupochron. 2+2=6

Co robisz gdy nie rozumiesz co się wokół ciebie dzieje, gdy zaczynasz tracić kontakt pod wpływem natłoku bodźców, a jednocześnie nie możesz się zapaść pod ziemię?

Nadzieją są wtedy automatyzmy. Automatyzmy niezweryfikowane, podpatrzone, używane częściej, używane bezrefleksyjnie, bo inni robią tak samo.

Takim automatyzmom poddawani są nauczyciele w szkole, a że środowisko jest tu dość zachowawcze, ilość tych automatyzmów cały czas narasta.

Rok temu jako 49 latek przez przypadek wskoczyłem do polskiej szkoły. Nie posiadałem żadnych nawyków, żadnych automatyzmów, nie było dla mnie żadnych świętości świata polskiej edukacji.

Był jedynie chłodny wgląd, analityczne spojrzenie.

Po roku zamieszania w moim życiu zawodowym obecnie przystępuję do pierwszego w moim życiu całkowitego oddania się jednej pracy w szkole. Już bez zaplecza innego zakładu pracy.

Za mną pierwsze w życiu rady pedagogiczne, spotkania zespołów przedmiotowych, szkolenia wewnętrzne, tworzenia planów wynikowych, NaCoBezu, wniosków o dopuszczenie programu. To wszystko porównuję do moich doświadczeń z poprzednich zakładów pracy.

Refleksja jest gorzka.

Polska szkoła nie jest Szkołą Minimalną i nigdy nią nie będzie, jeżeli nie przestaniemy dodawać 2 plus 2 oczekując wyniku 6.

Polska szkoła cierpi na dupochronizm.

Poczynając od statutu szkoły, kończąc na NaCoBezu to wszystko to dupochrony.

Wrażenie jest takie, że nikt łącznie z przyszłymi kontrolującymi nie wie jak miałaby ta szkoła wyglądać.

Dlatego lepiej stworzyć 2+2=6 więcej papierów, aby „Dobrze wyglądało”. Bo tłustsze segregatory zagwarantują, że kontrola się zmęczy. Co skądinąd też jest skuteczną strategią.

Bo co by się stało, gdyby dokumentacja całej szkoły liczyła jedynie 10 stron maszynopisu i była napisana klarownym logicznym językiem. Tragedia. Kontrola byłaby w stanie przeczytać to sprawnie jednego dnia i o zgrozo ze zrozumieniem.

A tak piszę teraz plan wynikowy, będący powieleniem podstawy programowej zmiksowanej ze spisem treści jakieś książki. Najważniejsze w nim jest to, aby poprawnie wpisać wymaganą i planowaną liczbę godzin. Bój się o swoją posadę, gdy się w tych wyliczeniach pomylisz.

A, że strach ma wielkie oczy wolimy dodając do dwóch dokumentów, kolejne dwa, stworzyć finalnie sześć, bo a nuż.

W niektórych poprzednich moich firmach, robiło się intuicyjne minimum i specjalnie czekało na kontrolę, aby ta znalazła uchybienia i napisała postanowienia pokontrolne. Które i tak się nie wykonywało od razu, ale żądało się od kontroli podstawy prawnej na zaproponowany przez nią stan rzeczy. Dzięki takiemu mechanizmowi uzyskiwało się niezbędne potrzebne czynności, aby kolejna kontrola była zadowolona. A gdyby kolejna kontrola wyskoczyła z jakimś kwiatkiem, polecałoby się jej lekturę poprzednich postanowień pokontrolnych z cytowaną podstawą prawną.

Ale aby tak pogrywać z kontrolą trzeba nie być lękliwym, kimś kto nie tworzy sześciu papierów zamiast niezbędnych dwóch.

Myślę, że niestety problem działania 2+2=6 jest skalowalny w górę. I w ten sposób powstaje m.in. podstawa programowa. Tylko wtedy nie ma lęku przed komisją kontrolującą, a przed wyborcami lub przed lękiem wobec zmesjanizowanego pięćdziesięciolatka plus, który zarządza nadrzędną komórką.

I zamiast wypracować logiczną, spójną i małą podstawę programową, wolimy pozostawić w niej swoje 2 elementy edukacyjne, cudze 2, dodać kolejne 2 dla świętego spokoju. I dzieci zamiast uczyć się jedynie dwóch umiejętności, uczą się sześciu oderwanych od rzeczywistości.

Dupochronizm kwitnie.


Marcin Stiburski - Szkoła Minimalna

Popularne posty z tego bloga

Świadectwo z czerwonym paskiem

Petycja ONLINE i petycja dla urzędu MEN

Co szkodzi w szkole?