Eksperyment Więzienny wersja GLOBAL



Może boleć.
Powiem o sobie jako uczniu, jako rodzicu ucznia, oraz jako nauczycielu. Trzy perspektywy, trzy światy splatające się w szkole.
Uczniem nie zostałem przypadkiem, zostałem nim w typowych okolicznościach mając siedem lat. Rodzicem ucznia także nie zostałem przypadkiem, gdyż stałem się nim gdy moje dziecko skończyło siedem lat. Przez przypadek zostałem nauczycielem mając 49 lat.
Zostałem nim w szkole publicznej, typowej rejonówce, wśród dużych osiedli mieszkaniowych. Wcześniej byłem informatykiem, technikiem. Może całe szczęście dla przemyśleń, którymi się z Wami dzielę.
I… I znalazłem się w centrum eksperymentu. W centrum eksperymentu stanfordzkiego, wersja GLOBAL.
Tu tytułem wyjaśnienia i uprzedzenia ataków, wiem że wokół tego konkretnego eksperymentu więziennego z 1971 roku są pewne wątpliwości, dotyczące metodologii, interpretacji, jest krytyka Zimbardo, ale koncepcja różnienia ludzi jest przecież znana nam od czasów Rzymu, a niedawno więzienia dla Al-Ka’idy też pokazały, że problem jest realny. Divide et impera – dziel i rządź.
Dlatego powtórzę jeszcze raz.
I…
I znalazłem się w centrum eksperymentu. W centrum eksperymentu stanfordzkiego, wersja GLOBAL.
Jego wersji ogólnoświatowej, stworzonej w Prusach XIX wieku, na potrzeby tworzącego się państwa narodowego, stworzenia nowej koncepcji społeczeństwa.
Twórcy eksperymentu ubrali mnie w uniform nauczyciela, przydzielili mi przymioty takie jak ocenę, władzę, rytm zajęć. Poinformowali mnie jak mam się zachować, jak karać, jak nagradzać, jak mam się zwracać do uczniów, oraz na jakie zachowania uczniów mam się zgadzać, a jakie tępić.
Niestety organizatorzy systemu przeoczyli pewien szczegół.
Nie jestem już od bardzo dawna studentem, nieopierzonym 24-latkiem, którego najchętniej rekrutuje się do tego eksperymentu. Którego można przestraszyć uniformem autorytetu, jak w innym eksperymencie, eksperymencie Milgrama i kazać mu sumiennie odgrywać zaprojektowaną w eksperymencie rolę za parę dolarów.
Twórcy tego eksperymentu, najchętniej zapraszają do niego studentów i osoby niedoświadczone, a sami jak kiedyś Zimbardo stają się naczelnikiem tego więzienia. Twórcy tego eksperymentu GLOBAL popełniają takie same jak Zimbardo błędy. Także cała krytyka pierwotnego eksperymentu więziennego, sprawdza się także wobec jego wersji globalnej, wersji szkoły pruskiej.
Gdybym nie był 49-latkiem, być może wszedłbym w rolę, którą narzuca mi eksperyment. I z chwili na chwilę, stawałbym się coraz bardziej brutalnym strażnikiem uczniów. Nie zwracałbym uwagi, na to że moje działania generują w uczniach lęk. A z czasem po prostu, traktowałbym ten lęk, jako naturalną, immanentną cechą szkoły. Skutecznie egzekwowałbym kary, oczekiwał bezwzględnego posłuszeństwa, czasami upokarzał.
Właśnie błędem Zimbardo było to, że wziął do eksperymentu studentów, którzy nie mieli doświadczenia życiowego, którzy na początku myśleli że to świetna zabawa na zarobienie trochę kasy. Czy eksperyment ten potoczyłby się tak samo, gdyby przyjęto do niego nasze babcie i dziadków?
Twórcy eksperymentu więziennego wersja GLOBAL, zakładali że zastosuję się do zaleceń. Ale przez przypadek, mając zagwarantowane środki utrzymania w innej pracy, pomyślałem tak, że najwyżej wyrzucą mnie z tego eksperymentu, ale nie będę odgrywał, narzuconej mi roli strażnika, nie będę realizował scenariusza Zimbardo.
Zacząłem obserwować uczniów będących także niedoświadczonymi studentami, zaproszonymi do tego eksperymentu. Oni nie mając także za sobą doświadczenia życiowego, odgrywają przypisane im role, ufając Zimbardo, że to poważny eksperyment i że nie zadzieje im się krzywda.
Tak i studenci-nauczyciele-strażnicy i studencie-uczniowie-więźniowie ufają, że to bezpieczny dobrze zaplanowany eksperyment, w którym nie doświadczą żadnego uszczerbku.
Niestety mylą się bardzo.
Eksperyment Zimbardo wersja GLOBAL jest równie źle zaprojektowany.
Dlatego pojawiają się masowo więźniowie nr 8612.
W tym eksperymencie są także niemi widzowie-rodzice, którzy obserwują to więzienie zza pancernych szyb. Ich obraz tego eksperymentu, bardzo zależy od ich indywidualnych zdolności empatycznych. Przecież przez dźwiękochłonną szybę nie słychać wrzasków i próśb o łaskę, wymawianych przez grających już perfekcyjnie swe role strażników i więźniów. Widać tylko obraz, czasami rozmazany.
Czasami wydaje się rodzicom, że wszystko jest w porządku, bo przecież Zimbardo to taka kryształowa postać, szanowany naukowiec, pracownik Uniwersytetu Stanforda, ale czasami dostrzegają cierpienie w mikroruchach więźniów i cierpią razem z nimi, ale nie mogą nic zrobić zza pancernej szyby.
Dopóki nie zrozumiemy, że wszyscy jako niedoświadczeni studenci zostaliśmy wplątani w ten eksperyment więzienny wersja GLOBAL, gdzie odgrywamy role więźniów, strażników i niemych obserwatorów, to nie obudzi się w nas sprzeciw wobec Zimbardo. Ten eksperyment krzywdzi każdego uczestnika tego procesu. Każdy z uczestników tego eksperymentu przed jego rozpoczęciem mógłby zostać przyjacielem każdego innego uczestnika.
Lecz w momencie kiedy wszedł do eksperymentu jako ufny niedoświadczony życiowo student, zaczął odgrywać role, które są sprzeczne z naturą człowieka. I zaczęliśmy ze sobą walczyć. Uczeń, rodzic, nauczyciel.
Byt określa świadomość, ale staje się to bardzo mocne gdy ta świadomość jest jeszcze niedojrzała. Wtedy byt ma siłę walca.
Czas się zatrzymać i powiedzieć stop jak kiedyś żona Zimbardo.
I przeprosić wszystkich, że musieli dotychczas uczestniczyć w źle przygotowanym i zaprojektowanym eksperymencie więziennym w wersji GLOBAL.
Czas wyjść na zewnątrz z piwnic uniwersytetu Stanforda.

Marcin Stiburski

Popularne posty z tego bloga

Świadectwo z czerwonym paskiem

Petycja ONLINE i petycja dla urzędu MEN

Co szkodzi w szkole?