Kontrakt VS Przymus


Co by się stało w edukacji, gdyby przestała być ona obowiązkowa?
Gdyby była dobrowolna, z której mielibyśmy prawo, a nie obowiązek skorzystania.
Gdyby dalej była nieodpłatna, z gwarancją nauki od 6 roku życia dziecka do 18 roku.
Gdyby nasze państwo te 12 lat edukacji oferowało każdemu dziecku, ale nie zmuszało.
Gdyby wszystkie pomoce edukacyjne, posiłek w szkole, możliwości rozwoju różnych pasji w różnych przestrzeniach zainteresowań, byłyby dostępne jak posiłek przy szwedzkim stole.
Gdyby rodzice mieli prawo wybrać szkołę.
Ale też gdyby szkoła mogła wybrać ucznia.
Wyglądałoby to jak kontrakt pomiędzy dwoma podmiotami. Trochę podobnie jak w przypadku korepetycji, kiedy to dwa podmioty umawiają się na pewien układ i dwa podmioty mają takie same prawa wyjścia z takiego układu.
Co by dała taka sytuacja?
Gdy mamy do czynienia z przymusem to mamy też do czynienia z oporem przymuszanego.
Aby taki opór przełamać, należy zastosować kolejny przymus, który przymusi do przymusu.
Kiedyś w szkołach funkcjonowały kary cielesne, a dziś gdy są już zabronione, pozostały do wykorzystania jedynie kary psychiczne.
Przymuszanie do przymusu karami cielesnymi, zamieniono na przymuszanie do przymusu karami psychicznymi.
Ale świat się rozwija i powoli okazuje się, że i kary psychiczne stają się niewłaściwe i są piętnowane, jako niehumanitarne.
I pozostaje nam systemowy przymus i bezbronny strażnik nie mający już narzędzi przymuszania do przymusu. Bo zabrano mu kary cielesne, a teraz zabiera mu się kary psychiczne.
Pojawiają się wtedy głosy, aby ten strażnik obecnie bezbronny, przysłowiowo stawał na głowie i tańczył w stringach na rurze, aby spowodować, że przymuszani przez system będą zauroczeni i wmówią sobie, że nie są przymuszani. Żeby uwierzyli w fundowane im oszustwo.
I tak się czasami udaje.
Czasami udaje się uwieść przymuszanych i mimo atmosfery przymusu, przymuszani momentami wierzą, że sami chcą coś zrobić.
I chylimy czoła nad zręcznością takich strażników, którzy tak potrafią zaczarować przymuszanych.
Ale nie wszystkich i nie we wszystkich przestrzeniach i momentach tak się da oszukać, zaczarować.
Można zaczarować kogoś historią lub chemią, a ponieść klęską w zaczarowaniu matematyką i geografią.
Można też spotkać, co prawda nieliczne przymuszane osoby, których nie można zaczarować w żadnym przedmiocie.
I choćbyśmy wymyślali najbardziej kreatywne metody, to przymuszani pokażą nam środkowy palec. Albo gorzej, gdy przymuszani w swej bezkarności i z powodu braku narzędzi przymusu, zaczną rozwalać system, śmiejąc się mu w twarz.
I co?
NIC!
Przymus systemowy uniemożliwia nam naturalne rozejście.
I mamy wtedy takich przymuszanych, których przepychamy byle dalej i marzymy o momencie kiedy tacy przymuszani opuszczą naszą instytucję.
Niektórzy powiedzą, że to nasza porażka wychowawcza, że niedostatecznie tańczyliśmy w stringach na rurze, albo nie urządziliśmy pokazu walki w kisielu, aby przymuszany się przymusił i się oczarował i uwierzył, że nie jest przymuszany.
Lecz przymuszani są bardzo różni i każdy strażnik wie, że może na jego drodze stanąć kiedyś taki, który będzie orzechem nie do zgryzienia.
Czy nie byłoby w takim razie lepiej, gdyby zawsze można było działać na zasadzie kontraktu wolnych stron, a nie przymusu?
Kiedy uczeń wybiera mistrza, a mistrz wybiera ucznia.
I gdy się to jednocześnie zdarza to współpracują.
Gdy się to jednocześnie nie zdarza, to się rozchodzą i znajdują innych partnerów.
Lepiej tak współpracować na równych prawach, niż doprowadzać do historycznego już nałożenia kosza na śmieci strażnikowi, albo z drugiej strony do niekontrolowanego wybuchu agresji psychicznej strażnika, krzywdzącego osobę przymuszaną.
Dlatego lepiej pozostawić wszystkim stronom wolny wybór.
WSZYSTKIM.
Zrezygnować z przymusu i zaproponować kontrakt.

Marcin Stiburski

Popularne posty z tego bloga

Świadectwo z czerwonym paskiem

Petycja ONLINE i petycja dla urzędu MEN

Co szkodzi w szkole?