Edukacja jak po sznurku


Czy swobodny dobór treści nauczania przez samego ucznia, przez samo dziecko, wywołuje u nas LĘK, czy ZADOWOLENIE?

Może to porównanie będzie odebrane jako nadużycie, ale mechanizmy poznawcze organizmów są podobne. Otóż szczury chcąc wyjść z labiryntu, badają go i zapamiętują ślepe uliczki. Ślepa uliczka nie wywołuje stresu, a jest jedynie informacją.

Gdy umysł ludzki spotyka się z czymś niewytłumaczalnym cofa się, ale zapamiętuje otoczenie jak szczur w labiryncie. Zostaje informacja na późniejszy czas.

Dziecko chodząc po labiryncie wiedzy, węszy różne jej obszary. Pytając zada jedynie tak TRUDNE pytanie jak zaawansowane jest jego postrzeganie. Bo pytanie wynika z jego bezpośrednich doświadczeń, czyli wcześniejszego węszenia. Dziecko ma mechanizm autoregulacji, aby zadać pytanie OPTYMALNE.
Pytanie to nigdy nie jest płytkie. Bo odpowiedź na nie, będzie dla dziecka OCZYWISTA. Nie wchodzi się przecież do oczywistych korytarzy labiryntu.

Ale gdy odpowiedź nie jest dla dziecka jasna, następuje szereg pytań precyzujących. A CO TO?
Aż dziecko dochodzi to stanu, w którym może przyczepić wiedzę. Wtedy cały zestaw pytań jest już ponownie OPTYMALNY.

Obecnie uczymy "po sznurku" bo tak wyszło z badań dydaktycznych.
"Sznurek" to program edukacyjny. To szybka droga wyjścia z labiryntu.
"Sznurek" się sprawdza, bo uzyskujemy SZYBKIE wyjście z labiryntu, a totalnie nie zdobywamy doświadczenia poznawczego i z czasem "sznurek" staje się pętlą na szyi.
Bo życie to przechodzenie przez kolejne labirynty jeden po drugim. Tylko w kolejnych, w życiu dorosłym nie ma już "SZNURKA".

Niektórym wydaje się, że są umysły lękliwe, które potrzebują "sznurka". Ale one nie potrzebują "sznurka", a TOWARZYSTWA w podróży przez pierwszy labirynt.
Oswoją się, nabiorą pewności i w pewnym momencie pójdą same. Ale nigdy nawet w towarzystwie nie powinny mieć kontaktu ze "sznurkiem". Bo "sznurek" niczego nie nauczy.

A są też takie osoby, co idą na przełaj. Bez lęku badają ciemne korytarze.
I to zróżnicowanie jest obecne od początku i widać je nawet u kilkutygodniowych dzieci.
Najgorzej jest, gdy matce która wychowała się sama "po sznurku" trafi się dziecko, które chce "na przełaj".
Wtedy jest katastrofa dla dziecka.

To samo jest z klasyczną szkołą.
Niestety obecnie większość nauczycieli jest wychowana w duchu "po sznurku", to takie "sznurkowe matki" i kompletnie nie rozumie uczniów "na przełaj".

A jedynie edukacja bezsznurkowa uczy prawdziwego życia.
Bo kolejne labirynty w życiu nie mają zatwierdzonego przez mądre głowy "sznurka".
I bez wcześniejszych doświadczeń "na przełaj" można bardzo szybko w życiu zabłądzić.

Popularne posty z tego bloga

Świadectwo z czerwonym paskiem

Petycja ONLINE i petycja dla urzędu MEN

Co szkodzi w szkole?