Ul Edukacyjny
Wiele rzeczy nauczyłem się samodzielnie. Uczyłem się różnych rzeczy obok szkoły i co ciekawe pamiętam tę wiedzę do dzisiaj. Zastanawia mnie wiek, od którego dziecko samodzielnie potrafi się czegokolwiek nauczyć.
Czy jest to 14, czy 12, czy 10 lat?
Czy dziecko będąc otoczone atmosferą nauki, jest gotowe podjąć naukę samodzielnie od początku pierwszej klasy?
A może nie ma totalnie takiej granicy i dziecko uczy się samodzielnie od urodzenia?
To że może to robić samo później jako nastolatek, to wiem że jest możliwe z własnego doświadczenia.
Czy wyobrażamy sobie szkołę, w której NIEnauczyciel jest jedynie po to, aby zagwarantować bezpieczeństwo.
Tak jak rodzic siedzący przy piaskownicy i pilnujący, aby dziecko dziecku nie włożyło łopatki do oka. Rodzic, który nie uczy stawiania babek, poza pierwszą która jest jedynie pokazem, a wręcz nawet nie pokazuje nic, bo dziecko naśladuje inne dzieci. Rodzic który nie robi sprawdzianów ze stawiania babek z piasku i nie stawia za to ocen.
Polskie przepisy oświatowe pozwalają na edukację domową.
Co by się stało z polską szkołą, gdyby absolutnie wszystkie dzieci z definicji zostały zapisane do edukacji domowej?
Z tym, że NIEnauczycielami nie byliby rodzice, a osoby pracujące na etacie opiekuna w szkole?
Gdyby szkoła była miejscem gdzie na każde przyjęte 15-20 dzieci był zatrudniany 1 opiekun.
Szkoła z 1000 uczniów i od 50 do 67 opiekunów na stałe zatrudnionych w szkole.
Opiekunów bez podziału na nauczycieli stażystów, dyplomowanych, mianowanych.
Opiekunów o wykształceniu psychologicznym, dydaktycznym lub jedynie życiowych pasjonatów dziecięcych z własnym życiowym bogatym doświadczeniem wychowawczym.
Szkoła byłaby więc gigantyczną świetlicą.
Świetlicą plus leżąca na boku podstawa programowa i podręczniki oraz encyklopedie dla dzieci, plus dostęp do internetu.
Byłby to UL EDUKACYJNY.
Z wieloma salami cichej nauki.
UL działałby np. cały dzień od 8 do 18. Opiekunowie pracowaliby na dwie zakładające się zmiany.
8 godzin dziennie, 40 w tygodniu.
UL Edukacyjny Edukacji Domowej w Szkole.
Czy wyobrażamy sobie szkołę, w której NIEnauczyciel jest jedynie po to, aby zagwarantować bezpieczeństwo.
Tak jak rodzic siedzący przy piaskownicy i pilnujący, aby dziecko dziecku nie włożyło łopatki do oka. Rodzic, który nie uczy stawiania babek, poza pierwszą która jest jedynie pokazem, a wręcz nawet nie pokazuje nic, bo dziecko naśladuje inne dzieci. Rodzic który nie robi sprawdzianów ze stawiania babek z piasku i nie stawia za to ocen.
Polskie przepisy oświatowe pozwalają na edukację domową.
Co by się stało z polską szkołą, gdyby absolutnie wszystkie dzieci z definicji zostały zapisane do edukacji domowej?
Z tym, że NIEnauczycielami nie byliby rodzice, a osoby pracujące na etacie opiekuna w szkole?
Gdyby szkoła była miejscem gdzie na każde przyjęte 15-20 dzieci był zatrudniany 1 opiekun.
Szkoła z 1000 uczniów i od 50 do 67 opiekunów na stałe zatrudnionych w szkole.
Opiekunów bez podziału na nauczycieli stażystów, dyplomowanych, mianowanych.
Opiekunów o wykształceniu psychologicznym, dydaktycznym lub jedynie życiowych pasjonatów dziecięcych z własnym życiowym bogatym doświadczeniem wychowawczym.
Szkoła byłaby więc gigantyczną świetlicą.
Świetlicą plus leżąca na boku podstawa programowa i podręczniki oraz encyklopedie dla dzieci, plus dostęp do internetu.
Byłby to UL EDUKACYJNY.
Z wieloma salami cichej nauki.
UL działałby np. cały dzień od 8 do 18. Opiekunowie pracowaliby na dwie zakładające się zmiany.
8 godzin dziennie, 40 w tygodniu.
UL Edukacyjny Edukacji Domowej w Szkole.
