Szwedzki stół
Wytłumaczę Ci szkołę kulinarnie.
Obecna metoda uczenia przypomina żywienie kolonijne, zbiorowe, wszyscy dostają zupę mleczną, kaszę gryczaną, kompot z śliwek, mielony z gotowanymi buraczkami, jemy to pod dyktando.
Na pierwszej godzinie zupę.
Na drugiej godzinie samą kaszę gryczaną.
Na trzeciej sam mielony.
Na czwartej same śliwki z kompotu.
Na piątej pomięte gotowane buraczki.
Nie ważne czy kogoś brzuch boli, czy ma alergię na jeden ze składników. To jest metoda podawcza, równo kluskująca wszystkich.
Oczywiście menu zostało dopracowane przez ministerialnych dietetyków, którzy znają metabolizm wszystkich ludzi, znają ich preferencje smakowe i doskonale wiedzą, co dla każdego człowieka jest najlepsze.
Nawet gdy Tobie wydaje się, że lubisz coś innego, to oni mówią Ci, że to Ty nie masz racji.
A teraz wyobraź sobie ogromny szwedzki stół. Przy którym stoi kelner, który proponuje Ci różne potrawy, nawet te których nigdy nie jadłeś. Jeżeli jest to homar, to kelner instruuje Ciebie jak taką wyjątkową potrawę należy jeść.
Każdy wybiera co chce zjeść, co lubi, co mu smakuje, je tyle czasu ile mu potrzeba, gdy zechce bierze dokładkę.
Jedna metoda i druga metoda.
Czy w drugiej metodzie ludzie umierają z głosu siedząc przy szwedzkim stole? Czy stają się anemiczni? Czy też dzięki temu, że jedzą co im smakuje i służy, czują się pełni wigoru.
Ty myśląc o innej metodzie żywienia chcesz zobaczyć zamiast zupy mlecznej, zupę z suszu, a zamiast mielonego, pierogi lub gulasz.
Tu nie chodzi o inną metodę, a o brak wyróżnionej sztywnej, narzuconej jedynej poprawnej metody.
Chodzi o elastyczność i swobodę, którą kieruje się każdy człowiek, każdy człowiek będący nawet dzieckiem.
Oczywiście możemy kluskować ludzi jak gęsi. Możemy wciskać łyżeczkę z kaszą manną do buzi wiercącego się, płaczącego dziecka.
Nie ważne, że pluje, bo my wiemy co jest w tym momencie dla niego dobre. Bo też w swoim dzieciństwie ktoś inny karmił nas kaszą.
Pytanie jest takie, czy ten pokarm przyswoi i zbuduje z niego mięśnie i będzie pełne wigoru, czy za chwilę to wszystko zwymiotuje.
Marcin Stiburski - Szkoła Minimalna
Marcin Stiburski - Szkoła Minimalna